Rozpoczynając pracę z młodzieżą z pieczy zastępczej bardzo szybko dostrzegłam jak ważne jest to, by zbudować z nimi dobrą relację. Długofalową relację partnerską opartą na zaufaniu, szczerości, autentyczności i akceptacji. Relację, gdzie dorosły jest słuchający i wspierający, nie szukający rozwiązań, nie wiedzący lepiej, nie chcący uchronić przed błędami i złymi decyzjami. Nawet kiedy wiemy, że pomysł młodzieży skazany jest na niepowodzenie, to powinniśmy dać im przestrzeń do popełniania błędów. Ważne, by młodzi ludzie czuli, że są w takiej bezpiecznej relacji, gdzie w razie niepowodzenia czy sromotnej porażki będziemy przy nich mówiąc im, że “to jest ok” zamiast „a nie mówiłam”. Niech wiedzą, że pomożemy im otrzepać kolana, by mogli iść dalej bogatsi o doświadczenie podejmowania własnych decyzji.

Bardzo często, gdy młodzi potrzebują podjąć jakąś decyzję jest obok nich dorosły, który chętnie służy radą, swoim doświadczeniem, niejednokrotnie serwując gotowe rozwiązania i w rezultacie wdrażając je w życie. Z założenia jest to robione dla dobra podopiecznego lecz skutki tego są odwrotne. Po pierwsze pokazuje to młodej osobie, że nie posiada wiedzy, umiejętności czy intuicji, jak to zrobić, a po drugie długofalowa postawa „ja przecież wiem lepiej, co jest dla ciebie dobre i wspomnisz moje słowa” powoduje, że nasza relacja jest zagrożona. 

Kaja bardzo długo czekała na swoje mieszkanie socjalne. Kiedy je dostała poprosiła o pomoc swoją ciocię i jej partnera w drobnym remoncie i wyposażeniu mieszkania. Gdy przyjechali do mieszkania Kai okazało się, że mają już gotową koncepcję na urządzenie tego mieszkania i forsowali każdy swój pomysł. Kaja próbowała przekonać ich do kilku swoich rozwiązań i pomysłów. Powołując się na swoje doświadczenie i ilość zrobionych remontów, zignorowali kompletnie potrzeby i wizję Kai, po swojemu malując ściany, wybierając blaty i szafki. Kaja przyszła do mnie zapłakana, sfrustrowana i bezradna, ponieważ chciała mieć inne kolory, inne blaty, ale również w poczuciu winy, że nie potrafi docenić tego, co ci ludzie dla niej zrobili. Postanowiła zawalczyć o siebie i porozmawiać z nimi o tej sytuacji. Nie spotkała się ze zrozumieniem ze strony cioci i jej partnera, którzy najpierw na nią nakrzyczeli, potem się obrazili i wyszli, zostawiając Kaję, żeby “ sama sobie poradziła skoro taka jest”. Owszem, dokończenie tego remontu zajęło więcej czasu, ale satysfakcja była większa a w mieszkaniu Kai jest dokładnie tak, jak sobie to wymarzyła. 

To czego Kaja potrzebowała, to rozmowy z dorosłym, który uzna jej racje, zaakceptuje jej wybór i wesprze w trudnej dla niej decyzji o postawieniu na swoim i odmówieniu pomocy cioci. Najgorszą rzeczą, jaką możemy zrobić, to zachować się jak ciocia z powyższej historii, ponieważ jeśli nasz pomysł zakończy się porażką, podopieczny właśnie nas będzie z nią kojarzył i może stracić do nas zaufanie. Natomiast jeśli zakończy się sukcesem, to młody człowiek nie będzie go umiał sobie przypisać.

Jedną z głównych ról dorosłego, który wspiera młodego człowieka w rozwoju, jest akceptacja. Akceptacja jego jako osoby oraz jego decyzji i wyborów, a co za tym idzie bycie przy nim niezależnie od tego jaki będzie ich rezultat. Jeśli będzie sukces – świętujmy go razem z nim, jeśli będzie porażka, zróbmy miejsce dla porażki, zaakceptujmy ją bez ocenienia i krytykowania. Ważne jest, by młodzi mieli przestrzeń i możliwości do podejmowania prób i popełniania błędów a my dorośli powinniśmy trochę odpuścić kontrolę, żeby to mogło się wydarzyć.

Jeśli młody człowiek nie doświadcza akceptacji swoich wyborów, to w rezultacie prowadzi to do wyuczonej bezradności i utrwala lęk przed podejmowaniem samodzielnych decyzji i inicjatyw a tym samym znacznie obniża poziom zaangażowania i motywacji. W momencie gdy podopieczny zobaczy, że nie próbujemy go zmienić, że akceptujemy go w pełni, będzie gotowy do skutecznej pracy nad swoim rozwojem.

Istotnym krokiem w budowaniu relacji z podopiecznym jest słuchanie. Młodzież, z którą współpracuję, jak każdy z nas, ma potrzebę bycia wysłuchanym. Kiedy coś opowiadają, poświęćmy im czas i słuchajmy ich aktywnie, parafrazując, upewniając się czy ich dobrze rozumiemy. 

Hania była w związku z chłopakiem, który był jej pierwszym partnerem, na którego bardzo długo czekała. Nie został on zaakceptowany ani przez jej rodzinę ani przez przyjaciół. Bardzo trudno słuchało jej się wszystkich komentarzy na jego temat, było jej bardzo przykro. Bliscy „dla jej dobra” starali się pokazać jej dlaczego jest on dla niej nieodpowiedni i jaki powinien być. Oczywiście Hania broniła go i było jej ciężko, ponieważ widziała to inaczej i wydawało się jej, że z miłości i szacunku do niej powinni zaakceptować tę sytuację. W momencie, kiedy jak w każdym związku zaczęły się trudniejsze chwile, Hania chciała z kimś o tym porozmawiać. Cokolwiek mówiła swoim bliskim spotykało się to z krytyką i gotowymi dobrymi radami, mówiono jej co powinna w tej sytuacji zrobić. Hania poprosiła o spotkanie ze mną w momencie, kiedy zaczęła unikać kontaktu ze wszystkimi bliskimi osobami. Na pytanie czego ode mnie potrzebuje, odpowiedziała: potrzebuję się wygadać w spokoju. 

Hania doskonale wiedziała, co chce zrobić w swojej relacji z partnerem a jedyne czego potrzebowała to porozmawiać z kimś, kto z zainteresowaniem wysłucha jej historii i uzna wszystkie emocje, które jej towarzyszyły w tej sytuacji, bez oceniania czy to co robi bądź chce zrobić jest dobre czy złe.

Doskonałym narzędziem w pracy z Kają i Hanią okazał się być coaching. Jest on rozmową, w trakcie której skupiamy się na podopiecznym, na jego potrzebach i celach, nie oceniając ich i wierząc, że on najlepiej wie co jest dla niego najlepsze. Proces ten jest rodzajem drogi młodego człowieka, na której stawia sobie cele do realizacji a dorosły jest obok niego i wspiera go bez podawania gotowych rozwiązań z pełną akceptacją prawa do popełniania błędów. W procesie tym zakładamy, że młody człowiek generuje rozwiązania, które są w tym czasie dla niego najlepsze i najbardziej dostępne. Gdy nie przyniosą one pożądanego rezultatu, dalej wspieramy proces poszukiwania innego rozwiązania, aż do osiągnięcia stanu idealnego dla naszego podopiecznego na daną chwilę. Nie musisz być certyfikowanym coachem by przeprowadzać takie rozmowy.  Jeśli przyjdzie do ciebie młody człowiek z problemem, spróbuj przejść z nim przez przez następujące kroki. Na samym początku pytasz o jego oczekiwania i cel waszej rozmowy zadając pytania typu:

Gdy podopieczny określi już swój cel, to może zdarzyć się tak, że skupi się na problemie. Warto wtedy go wesprzeć w przeformułowaniu problemu w cel pytając:

Następnie spróbuj mu pomóc skonkretyzować cel i sprawdź jego znaczenie i sposób weryfikacji:

kierunku. Warto zaznaczyć, że ów krok nie musi być duży i spektakularny lecz może być bardzo mały – ważne, żeby młody człowiek go określił.

Pamiętajmy, że budujemy relację partnerską więc zadbajmy w niej też o siebie. Nie starajmy się być ekspertem – po prostu bądźmy. Dzielmy się w tej relacji swoimi emocjami i potrzebami w różnych sytuacjach. Dajmy sobie prawo do pomyłki, niewiedzenia czegoś, bądźmy autentyczni, pamiętajmy, że obie strony mogą się od siebie uczyć. Pokusa by przemycić lub zasugerować młodemu jakieś rozwiązanie będzie się pojawiać, bo to jest szybsze rozwiązanie niż pracować z nim tak, by sam sobie poradził. Jeśli wyłapiecie ten moment to nim je zwerbalizujecie, powiedzcie sobie w myślach “nu nu nu” i zobaczcie palec wskazujący, który do was macha. Potem puśćcie tę myśl – niech płynie i spytajcie: co dalej?

Marzena Stopa – wiceprezeska Fundacji Atalaya, psycholożka, trenerka, fanka podejścia systemowego, bezgranicznie zakochana w młodzieży.

Skip to content